12 kwi 2010

Katyń - 70 lat później

Taka straszna tragedia. W 70 rocznicę Zbrodni Katyńskiej, w drodze na uroczystą Mszę św, ginie w katastrofie lotniczej Prezydent Kaczyński z małżonką i z wieloma znanymi parlamentarzystami i urzędnikami, księżmi i generałami. M.in. były Prezydent na Uchodźstwie Kaczorowski, Maciej Płażyński, Anna Walentynowicz, Przewoźnik, Kurtyka, Wasserman i in. W sumie 96 osób z załogą samolotu i ochroniarzami.

A ja tego samego dnia wieczorem lecę niewielkim samolotem LOT-u do Warszawy i rozpoczynam od dawna oczekiwany, tygodniowy urlop. Nie, nie boję się. Jest mi po prostu bardzo smutno. Dlaczego historia Polski składa się z samych tragedii?

Ktoś powie: Zbrodnia Katyńska to było 70 lat temu. Tyle czasu minęło. Jakie to ma jeszcze znaczenie dzisiaj? Otóż właśnie się okazało jak to wydarzenie, to miejsce, nawet samo to słowo - Katyń - ma wielkie znaczenie dla nas Polaków. Poprzez tą najnowszą narodową tragedię, tamta odżyła, wyszła niejako na wierzch. Tym mocniej, im bardziej próbowano ją kiedyś ukrywać.

Połączyła od razu jak zaklęcie wszystkich Polaków. Ale także, niespodziewanie, wzbudziła współczucie i życzliwość do Polaków na świecie. Nawet w samej Rosji. To co wydawało się niemożliwe: film Wajdy "Katyń" wczoraj wieczorem, na głównym programie telewizji rosyjskiej obejrzało kilkanaście milionów Rosjan. A film ten naprawdę nie pozostawia cienia wątpliwości jak i kto tej zbrodni na polskich elitach dokonał.

Także dla mnie osobiście Katyń niejako upomniał się o właściwe miejsce. Dzisiaj rano poszedłem na Mszę św. do Katedry Garnizonowej przy pl. Krasińskich. Jest tam też Kaplica Katyńska. W głębi duży krzyż Virtuti Militari, a na obu bocznych ścianach od góry do dołu tabliczki z nazwiskami zamordowanych oficerów. Odnalazłem Zielińskich, w sumie 11 tabliczek. Na jednej z nich: Zieliński Marcin K. major. Mój imiennik, bo na drugie mam Kazimierz...








Warszawiacy spontanicznie wypełnili wczoraj wszystkie ulice otaczające Pałac Prezydencki. Przynieśli znicze i kwiaty. Nie wszystkim udało się dojść na miejsce, więc składali je przy innych miejscach pamięci narodowej. A jest ich akurat w Warszawie wiele.

Dodane po powrocie: Zostałem w Warszawie tydzień dłużej niż planowałem, bo wszystkie loty nad Europą zostały anulowane z powodu chmury pyłu po wybuchu wulkanu w Islandii. Bardzo mi ten tydzień był potrzebny, żeby jakoś się uspokoić i wyciszyć po przeżyciach pierwszego tygodnia. Na szczęście bez problemu firma zgodziła się na przedłużenie urlopu.

Niedzielny wieczór po pogrzebie Pary Prezydenckiej był przepiękny - ciepłe słońce, delikatny podmuch wiatru - jakby Pan Bóg chciał dać pogrążonym w żalu Polakom trochę wytchnienia, pocieszenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz