7 sie 2011

Kowno (Kaunas)

Przyleciałem do Kowna. Jestem po raz pierwszy w życiu na Litwie. Ciągle mnie to fascynuje jak łatwo (stosunkowo) jest dzisiaj przelecieć samolotem i w ciągu kilku godzin znaleźć się w zupełnie innym kraju.

Lotnisko maleńkie, w szczerym polu, 15 km od centrum. Autobus właśnie odjechał, następny będzie za 1,5 godz. Niewiele myśląc zakładam plecak i idę pieszo w kierunku Kowna. Po chwili mijam sklep spożywczy gdzie zaopatruję się w wodę. Słonko świeci ale jest ożywczy wiatr, mogę tak sobie wędrować jak w Hiszpanii.


Na Starówce spotykam się z R. u którego będę nocował. Pokazuje mi najważniejsze budynki, idziemy na piwo, kupuję mapę. Wchodzimy do kościoła, który od kilku lat należy do Zakonu Kamedułów. Jest w stanie opłakanym - za czasów sowieckich był tam magazyn. Tutaj to podobno częsta sytuacja, ale dla mnie to szok... Jednak my w Polsce, Kościół w Polsce, mieliśmy ogromne szczęście, to się w ogóle nie da porównać!

Moi gospodarze są bardzo otwarci, rozmawiamy o wszystkim - o dzieciach, o emigracji, o sytuacji na Litwie. Wpisuję się do ich księgi gości, oni już od 3 lat przyjmują przyjezdnych z różnych krajów. Sami też z tego korzystają podróżując po Europie. Więcej o tej idei na http://www.couchsurfing.org/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz