Doszedłem do Katedry wczoraj po południu.
Odebrałem aż 2 dyplomy -
compostela. Jedna tradycyjna po łacinie, druga po hiszpańsku z podaniem miejsca skąd wyruszyłem (Ponte de Lima) i odległości (160 km). To jakaś nowość. Poprzednio (8 lat temu) była tylko jedna, ta po łacinie i nie taka kolorowa jak teraz. W kolejce po
compostelę spotkałem kilkoro znajomych. Z jednym poszedłem na piwo, żeby uczcić nasze dojście do celu - on, Holender, szedł aż z Lizbony. On potem zaraz poszedł do hotelu, a ja zjadłem jeszcze solidną i pyszną kolację.
Cały dzień była super pogoda, dużo słońca, piękne krajobrazy. Dochodzi się do
Santiago od innej strony. Katedrę widać już z daleka, jeszcze z przeciwległego brzegu rzeki Sarela. Tylko trzeba mieć dobre oczy albo lornetkę. Ja właściwie zobaczyłem dopiero po zrobieniu zdjęcia i powiększeniu go na ekranie aparatu. Potem jeszcze długo ulicami Santiago lekko pod górę. Katedra teraz częściowo zasłonięta rusztowaniami. Główne wejście od placu też w konserwacji. Wejść można tylko z boku, ale mnie nie wpuścili bo z plecakiem, więc pójdę jutro na Mszę św.
Msza św. wspaniała, koncelebrowana, w tym dwu polskich księży.
Było też botafumerio. Jakoś mam szczęście, bo już trzeci raz, a podobno nie zawsze jest. Tym razem nie filmowałem - tylko spokojnie się delektowałem/medytowałem.
|
Katedra - cel pielgrzymki - coraz bliżej |
|
Zaraz się rozpocznie Msza św. dla pielgrzymów |
|
Kolejka do Biura Pielgrzyma po odbiór composteli |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz