
Całe 12 km prowadzi ona dzisiaj prześliczną, spokojną, "cienistą doliną". Wśród lasów i łąk, słychać ptaki, konie na pastwiskach (z dzwonkami na szyi). Potem wysoko pod górę (na 550 m npm). Przez cały dzień nie spotkałem żadnego pielgrzyma. Tylko kilka starszych osób, rolników mieszkających w bardzo skromnych warunkach. Czas tutaj się jakby zatrzymał - i bardzo dobrze!

W sumie męcząca ale przepiękna droga - mój ostatni etap w tym roku. Nocuję w Gontán w nowiutkim, sympatycznym schronisku, a jutro (niestety) autobusem do Santiago. Moje koleżanki, Jola i Ela, już tam są od kilku dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz